historia ochrony przeciwpożarowej
historia straży pożarnej
dawny sprzęt techniki pożarniczej
Platforma edukacji w zakresie ochrony ruchomych zabytków techniki pożarniczej i opieki nad tymi zabytkami.
NA SKRÓTY
O PORTALU
„ Dom straży pożarnej, gdzie odbywa się rozdanie jałmużny w postaci rzeczy i amatorskie przedstawienia w wiosce aleksandrowskiej". (Opis polskiego etnografa Bronisława Piłsudskiego sporządzony w języku rosyjskim). Miasto: Aleksandrowsk Sachaliński, Sachalin. Kraj: Rosja. Domena publiczna: http://pauart.pl/app/artwork?id=BZS_RKPS_2799_k_4_c
Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie. Numer inwentarza: BZS.RKPS.2799.k.4/c.
1 października 1935 roku, tuż przed północą o godzinie 23:15 warszawska straż pożarna i policja zostały zaalarmowane:
- Muzeum Zoologiczne uniwersytetu, pali się!
W stolicy zawyły syreny. Płonęła część północnego skrzydła pierwszego piętra budynku, w którym miesiło się muzeum zoologiczne znajdujące się na terenie Uniwersytetu Warszawskiego im. Józefa Piłsudskiego i tejże uczelni podległe. Jak na ironię płonął jeden z najstarszych i jednocześnie zaliczanych do zabytkowych uczelnianych budynków, w którym odbywały się m. in. posiedzenia Tymczasowego Rządu Narodowego w okresie powstania styczniowego. Akcją ratunkowo – gaśniczą dowodził komendant Chociszewski. Policji zaś polecono zamknięcie ruchu ulicznego i pilnowanie porządku publicznego.
Danuta Janakiewicz-Oleksy
Centralne Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach
Artykuł został opublikowany w Przeglądzie Pożarniczym nr 6/2019 pt.: „Muzeum Zoologiczne w ogniu”. Na Historypoż pełna wersja tekstu.
Najważniejszym i jednocześnie najtrudniejszym zadaniem dla kilku oddziałów straży pożarnych przybyłych w ciągu 30 minut od zgłoszenia na miejsce zdarzenia, było zlokalizowanie głównego punku zapalnego.
Pomimo szybkiego przyjazdu na miejsce, paliły się już hale o sporej powierzchni użytkowej i w tym oczywiście zgromadzone wewnątrz zbiory muzealne m.in. biblioteka ornitologiczna oraz eksponaty z pracowni działu kręgowców: kręgowce i bezkręgowce, niektóre z nich znane nawet poza granicami naszego kraju, kolekcjonowane od 1819 roku, kiedy to utworzono na Uniwersytecie Warszawskim pierwszą samodzielną katedrę zoologii i pozwolono profesorowi Feliksowi Pawłowi Jarockiemu zakupić muzealne okazy od pewnego zamożnego śląskiego szlachcica i kolekcjonera o nazwisku Minkwitz.
Pożar muzeum był niepowetowaną stratą dla polskiej nauki, w którym spłonęło 60.000 tysięcy cennych i niepowtarzalnych okazów przyrodniczych. Spłonęły inwentarze, meble, wyposażenie laboratoryjne i pieniądze o łącznej wartości 6.815,00 zł. Dla wszystkich, którzy interesowali się historią polskiej zoologii w Polsce stał się też okropnym przypomnieniem kiedy to w 1848 roku w Podhorodcach koło Stryja, w Karpatach Wschodnich w ośrodku nauki zoologii inny pożar zniszczył m. in. zbiór entomologiczny liczący ponad 6000 tysięcy gatunków owadów krajowych i zagranicznych.
Akcja ratunkowa
Prawie godzinę trwało zanim straże dotarły do newralgicznego punktu, który mógł zakończyć całą akcję, ale niestety tak się nie stało bo w tym czasie niewiadomo z jakich przyczyn zapalił się dach całego gmachu, w którym oprócz muzeum zoologicznego znajdowała się również odlewnia gipsowa ze zbiorami popiersi, zakład anatomii porównawczej, wypychania zwierząt i pracownia zoologiczna. Budynek składał się z parteru i trzech pięter, w której działały instytucje naukowe. Zdawano sobie sprawę z faktu, że one również mogły być zagrożone pożarem. Zachodziła również obawa, że sąsiadujący z obiektem szpital św. Rocha. również może podzielić los muzeum. W szpitalu tym wybuchła panika. Dyżurujący w nocy personel medyczny był zmuszony przeprowadzić szybką ewakuację chorych, a zadanie to zapewne nie było takie łatwe, zważywszy na późną godzinę, braku naturalnego światła, i pełnej obsługi zatrudnionych.
W I poł. XX w., nie we wszystkich instytucjach publicznych posługiwano się jeszcze takimi standardami prawno – organizacyjnymi na wypadek różnych nieszczęśliwych wydarzeń jak to wygląda współcześnie. Szkolenia, zarządzenia, regulaminy i instrukcje zazwyczaj wynikały już z faktu dokonanego. Możemy sobie i zatem wyobrazić, że szybkie decyzje o akcji gaśniczej, ewakuacji ludzi i mienia, jak również zabezpieczenia płonącego obiektu i pozostałych sąsiadujących z nim były na wagę złota. Sprawa ta zapewne nie obchodziła wówczas wyłącznie dowództwa straży ogniowej i policyjnej, ale i ocierała się o najwyższe władze miejskie, ministerialne i uczelniane. O pożarze poinformowano m. in. prezydenta miasta. Zaraz po zaalarmowaniu na miejscu zjawili się rektor uczelni, kustosz muzeum i profesorowie uniwersyteccy, którzy podjęli decyzje utworzenia na dziedzińcu UW, pola namiotowego, do którego w czasie akcji wynoszono ocalałe zbiory. Pod bramą uczelni zgromadzili się okoliczni mieszkańcy miasta w tłumie obserwatorów znaleźli się również redaktorzy lokalnych gazet. Wszyscy oni mogli obserwować całe te zajście. W konsekwencji tamtego tragicznego zdarzenia, do godziny 1 nad ranem spłonęły wszystkie hale ekspozycyjne znajdujące się na pierwszym piętrze, jak również poddasze należące do tegoż piętra i dach. Ogień szerzył się gwałtownie, ponieważ większość muzealiów zoologicznych zakonserwowana była w spirytusie i eterze, co jeszcze bardziej spotęgowało tę pożogę. Woda, którą gaszono pożar również koniec końców spowodowała, iż zalane zostały gipsowe popiersia w pracowni odlewniczej i pokoje kilku studentów, którzy wynajmowali w tym czasie służbowe mieszkania od władz uczelnianych. Ich dobytku osobistego nie udało się uratować. Akcję gaśniczą utrudniało również brak dostępu do kranów hydrantów. Nie było ich na terenie uczelni, wobec czego wodę należało czerpać z hydrantów ulicznych.
Przyczyny pożaru
Do dzisiejszego dnia nie są znane przyczyny tamtego pożaru. Prowadzone wówczas śledztwo niczego nie ustaliło. Zaraz po pożarze powołano specjalną komisję. Przesłuchano wszystkich pracowników. Według raportu komendanta Chociszewskiego, który do końca kierował akcją gaśniczą, pożar mógł powstać od pozostawionego w pracowni ornitologicznej niedopałka papierosa. Przypadek, nieostrożność lub celowe działanie? Nie ustalono definitywnie przyczyn tejże katastrofy.Prasa o całym tym tragicznym zdarzeniu rozpisywała się dosyć krytycznie wypominając głównie władzom uczelnianym brak dozoru, przeszkolenia, fachowej opieki nad zabytkami i o skandalicznych zaniedbaniach. Redaktorzy czasopism pytali w jaki sposób było to możliwe? Uniwersytet zatrudniał dozorców, którzy zobowiązani byli pilnować wszystkich obiektów uczelnianych przez całą dobę, a w chwili pojawienia się dymu żaden z nich nie zareagował, żaden z nich nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się na terenie uczelni. Wszyscy pracownicy na służbie zjawili się dopiero w momencie rozpoczęcia akcji gaśniczej przez warszawskie oddziały. Artykuły prasowe podsycane były również ogólnym nastawieniem do bezpieczeństwa przeciwpożarowego w innych muzeach i instytucjach kultury wspominając m. in. o pożarze w Instytucie Popierania Sztuki.
Punkt zwrotny
Pożar gmachu muzeum spowodował, że jego natychmiastowa i pierwotna odbudowa była niemożliwa. Koniecznością zatem okazała się zmiana lokalu. Powzięto wówczas decyzję o wynajęciu budynku po Wojskowym Instytucie Geograficznym znajdujący się przy ul. Wilczej 64. Muzeum i Instytut Zoologii Polskiej Akademii Nauk znajduje się do dzisiejszego dnia.
Literatura:
[1] G. Brzęk, „Historia zoologii w Polsce do 1860”. Prace Komisji Polskiej Akademii Umiejętności, Tom 3, 115-118, wyd. Muzeum Historii Polski, Warszawa 2001 r., s. 155.
[2] S. Zawadzki, „Edukacja przed edukacją. Znaczenie działalności wystawienniczej Muzeum Zoologicznego w Warszawie w XIX i pierwszej połowie XX w. w kształtowaniu świadomości ekologicznej społeczeństwa polskiego. Studia i materiały CEPL w Rogowie. R. 18, Zeszyt 47/2/2016, Rogów 2016 r., s. 14.
[3] Z. Fedorowicz, S. Feliksiak, „15- lecie Gabinetu Zoologicznego w Warszawie”. Memorabiblia Zoologica Nowa Seria 1/2016, wyd. Muzeum i Instytut Zoologii PAN, Warszawa 2016 r., s. 35.
[4] Ilustrowany Kurier Codzienny nr 274 z 1935 r., s. 14.
[5] Ilustrowany Kurier Codzienny nr 275 z 1935 r., s. 3.
[6] Ilustrowany Kurier Codzienny nr 276 z 1935 r., s. 10.
Redakcja Historypoż poszukuje informacji na temat zakładowej straży pożarnej nieistniejącej już Elektrowni I w Jaworznie na Górnym Śląsku.
Copyright 2022. HISTORYPOŻ&MUZEOPOŻ. Wszelkie prawa zastrzeżone.